a co masz do bagien

6.8K views, 1 likes, 0 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from ANT 4x4: -Zmoto z bagien jaka masz dla nas mądrość ? -Takie oto tereny czekają na Was podczas sierpniowego rajdu Reposted from @jozek_z_bagien (@get_regrann) - Dzień Dobry! Dziś na Bagnie, na obiad pożywne "B.A.G.N.O."© będzie. Smacznego! 鸞 A Ty co wszamiesz? Co masz rude lapki, Jeśli łaska, sypnij z góry . Orzeszków do czapki." Grupa Frogs +20. All reactions: 7. Like. Comment. 0 comments Hasło krzyżówkowe „opał z bagien” w słowniku szaradzisty. W niniejszym leksykonie krzyżówkowym dla wyrażenia opał z bagien znajduje się tylko 1 odpowiedź do krzyżówki. Definicje te podzielone zostały na 1 grupę znaczeniową. Jeżeli znasz inne znaczenia dla hasła „ opał z bagien ” lub potrafisz określić ich inny Dodaj nowe hasło do słownika. Jeżeli znasz inne definicje pasujące do hasła „krokodyl z bagien Ameryki Środkowej” możesz je dodać za pomocą formularza poniżej. Pamiętaj, aby nowe opisy były krótkie i trafne. Każde nowe znaczenie przed dodaniem do naszego słownika na stałe zostanie zweryfikowane przez moderatorów. Site De Rencontre Pour Fan De Manga. Zimową porą trochę nam tęskno za wiosną. Śpiewaczki z wioski Kozły znalazły na to sposób. Wiosennym hukaniem przyspieszały nadejście cieplejszej pory roku. Dlaczego hukaniem? Bo na końcu każdej wyśpiewanej przez nie strofy pojawiał się kierowany do wiosny zwrot "Hu!" ozdobiony glissandami. Głosów białoruskiego Polesia mieliśmy okazję posłuchać 14. listopada pod szyldem "Pieśni Bagien". Nazajutrz, 15. listopada z kolei pod hasłem "Pieśni spod Niebieskiej" można było potańczyć przy muzyce tradycyjnej z Roztocza, wykonywanej przez Bronisława i Józefa Bidów, a gośćmi wieczoru był zespół śpiewaczy z Łukowej I. Obydwa wydarzenia odbyły się w lubelskich Warsztatach Kultury przy ul. Popiełuszki 5. Spotkanie stanowiło już dziewiątą edycję koncertów pod hasłem "Pieśni Bagien". Zapraszane są na nie przede wszystkim wiejskie grupy śpiewacze z polskiego, białoruskiego i ukraińskiego Polesia. Listopadowa impreza zainaugurowała powstanie portalu Na jego łamach przedstawiane są sylwetki, nagrania, dostępne źródła na temat najwybitniejszych wiejskich śpiewaków i muzyków tworzących magiczny klimat Roztocza. Portal stanowi bowiem kompendium wiedzy z zakresu muzyki tego dnia koncertu mieliśmy okazję posłuchać tradycyjnych, wielogłosowych pieśni z białoruskiego Polesia wykonywanych przy pracy (roboczych) czy towarzyszących najważniejszych momentom życia ludzkiego. Jedna z występujących śpiewaczek ma na nazwisko Kozioł, druga Kozieł. To według legendy potomkinie dwojga braci o nazwisku Kozioł, którzy schowali się przed siejącym spustoszenie przemarszem wojsk napoleońskich. Ukryli się wśród bagien, przepastnych lasów i utworzyli wieś Kozły, oddaloną od cywilizacji, ale z charakterystyczną manierą śpiewania, jaka przetrwała na tym terenie. Ta niewielka miejscowość, z której pochodzi zespół śpiewaczy, znajduje się 50 km na południowy-zachód od Jelska. Obecnie liczy 38 mieszkańców, najmłodszy z nich ma 54 lata. Peryferyjne położenie wioski sprzyjało zachowaniu tradycyjnej sztuki, w tym śpiewu. Repertuar i maniera wykonawcza charakterystyczna dla grupy z tej części Polesia reprezentuje z jednej strony typowe cechy centralno poleskiego stylu, z drugiej strony odznacza się wyraźną odrębnością. Białoruska grupa pań uwzględniła w swoim repertuarze pieśni weselne, śpiewane na zaręczynach. Wykonały one między innymi ciekawą pieśń o korowaju, czyli obrzędowym pieczywie weselnym. W tradycji bowiem dzieleniu kołacza między gości towarzyszy piosenka. Inne z wykonanych przez panie pieśni zawierały przestrogi, np. dla panien, by nie chodzić z chłopcami. Niektóre odśpiewane zostały solo. Większość wykonano a cappella. Później dołączyła do śpiewaczek energiczna przerwie między dwoma częściami koncertu wyemitowany został film z 2012 r. pt. "Olmany" w reżyserii Jagny Knittel. Dotyczy on owianej legendą wsi Olmany mieszczącej się na Polesiu, na skraju największego zachowanego na tym terenie kompleksu bagien, tzw. Olmańskich Błot, przez które przechodzi dziś białorusko-ukraińska granica. W filmie wspaniale została przestawiona przyroda: śpiew ptaków, malowniczy wschód słońca. Kapliczka, sady, ule, pszczoły to między innymi składa się na krajobraz Olmanów. Uchwycone widoki są naprawdę malownicze. Pokazany został przebieg prac gospodarskich, takich jak ładowanie dyń na wóz, pranie na tarze, obieranie ziemniaków, gotowanie i podawanie obiadu. Istnieje jednak skaza w tej sielance. Wieś Olmany była przeklęta, cała zatopiona. Przedstawiciele jej twierdzą, że żyli tu jak łabędzie. Jedna z mieszkanek opowiada, że jej ojciec nie posiadał znacznych bogactw, bo u nich stale była woda. Ze względu na wilgotność podłoża bohaterki filmu często chodzą w gumiakach. Z opowieści snutych przez mieszkańców dowiadujemy się także, że na tym obszarze znajduje się święte jezioro, przy którym na Boże Narodzenie krzyże stawiają, a na nich z kolei wiąże się wstążki gdy ktoś zachoruje w intencji za jego zdrowie. "Jezioro zostało wyświęcone, bo my jesteśmy świętymi ludźmi" - tak mówią o sobie mieszkańcy wsi Olmany. Okazuje się, że tamtejsze społeczeństwo wierzy jednak również w rusałki, które są w stanie zabijać. Na tym obszarze istnieje też drugie jezioro, do którego nikt nie przychodzi, nic nie da się w nim złowić, nawet gdy zarzuci się dużą ilość sieci. Mieszkańcy powiadają bowiem, że kiedyś kobieta z dzieckiem się schyliła, żeby napić się wody i wtedy dzieciątko się utopiło. Słuchy chodzą, że mogła to być Matka Boska z dziecięciem. I po tym zdarzeniu jezioro zamieniło się w bagno, stało się miejscem przeklętym. Nad jeziorem nastrojowo unosi się mgła. Mieszkańcy powiadają, że rządzą nim siły nieczyste. W celu ich odpędzenia wystarczy czasami pokropić wodą święconą opętanego, jak zrobiła to matka, której syn nie mógł spać. Do kamerzystów mówią filmowane bohaterki: "Idźcie na bagna, to wam się odechce fotografować". Również dzięki takim przestrogom Olmany przedstawione zostały niezwykle nastrojowo i klimatycznie. Szczególny akcent położono na sportretowanie tamtejszych śpiewaczek. Na warstwę dźwiękową projekcji także składają się pieśni, jak ta o tym, że nie dał szczęścia Bóg, dał czarne brwi, przez brwi dziewczyna przepadła. Ważne jest to, by pierwsza osoba dobrze zaczęła pieśń i o to dbają olmańskie śpiewaczki. Na ścieżki akustyczne filmu składają się również cerkiewne śpiewy, dzwony. Funkcję dzwonnika, obsługującego ten olbrzymi gong, spełnia energiczny chłopiec, który pociąga za kilka sznurów. Jego wzrost i drobna budowa kontrastują z wielkością tych potężnych instrumentów. Wieś zamieszkuje również niewidoma od 10 lat kobieta, która zarówno pośpiewa, jak i popłacze. Mieszkanki narzekają, że młodzi już nie znają tradycyjnych pieśni, gdy starzy umierają, ich znajomość odchodzi w zapomnienie. Podkreślają również, że teraz jak ktoś śpiewa, ludzie mówią, że jest pijany. Kiedyś śpiewano do drugiej w nocy i nikt się temu nie dziwił, uznawał to za przed filmem zdążyły się już rozśpiewać, wykonując utwory liryczne czy miłosne. Po projekcji odbyła się druga część koncertu. Wykonawczynie odśpiewały pieśni biesiadne. Uznały bowiem, że już dość smutnych, teraz pora na żartobliwe. W drugiej części z pasją zagrała energiczna harmonistka Halina, przy tym nie tylko na harmonii, ale również na grzebieniu. Do jej melodii z duszą śpiewała grupa białoruskich pań. Harmonistka wykonała poleczkę, starodawny poleski taniec, przy których nogi rwały się do tańca. Wciągnęła do dobrej zabawy publiczność, słuchacze zaczęli klaskać w rytm wygrywanej muzyki, a następnie włączyli się do śpiewu. Pieśniarki wykonały m. in. "Koniu, mój koniu" czy żartobliwą "Jak pojechał mój mileńki na bazar", wymieniając, co mileńki kupił dla swojej lubej, czy "Kalina malina" o tym gdy poborowego werbowali do wojska. Zabawa nie zakończyła się wraz z koncertem, gdyż harmonistka grała, a publiczność tańczyła walczyka jeszcze przy szatni. Zabawa była dnia publiczność również dopisała, gdy zebrała siły po wcześniejszych harcach. Koncert zainicjowały lubelskie śpiewaczki Agnieszka Szokaluk-Gorczyca i Magda Kwaśna. Dziewczyny wykonały pieśni, których się nauczyły od pań z Łukowej. Zachwyciły publiczność utworem o nadobnej Maniusi, co mieszkała tam, gdzie gąski pływają, a następnie pieśnią "życzącą" ze słowami: "Niech cię błogosławi Pan Jezus maluśki, żebyś wyśla za mąż w zapusty. Niech cię błogosławi Matka Boska, żebyś tego roku Jasieńka dostała", itp. Zaśpiewały również kolędę, której nauczył je Stanisław Fijałkowski."Pieśni spod Niebieskiej" poświęcone zostały muzyce Roztocza. Śpiewaczki z Łukowej I udowodniły, że ten obszar to nie tylko wielu osobom dobrze znane bukowe krajobrazy, ale teren ciekawy pod względem muzycznym, na którym dochodzi do międzypokoleniowej wymiany. To już legendarny zespół, jeden z najbardziej utytułowanych. Po raz czwarty zdobył Złotą Basztę na Ogólnopolskim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu, co stanowi rekord festiwalowy, jest to najbardziej prestiżowa nagroda w tym konkursie. W wykonaniu tego utytułowanego zespołu usłyszeliśmy pieśni weselne, żartobliwe na temat wódki i skutków jej picia. Wykonawczynie mogą się pochwalić tym, że doczekały się uczniów, którym przekazują melodie i styl muzyczny. Śpiewaczki z Łukowej I niewątpliwie były najbardziej wyczekiwanymi gośćmi wieczoru. Przyjechały w ośmioosobowej ekipie. W ich pieśniach pojawiła się symbolika miłosna i niekiedy prosty do doczytania podtekst, np. "Rzucaj Jasiu talarami za ten wianeczek ruciany, bo ten wianeczek bardzo drogi. Chowałam ja go do wesela". Atmosferę pieśni podgrzewał fakt, iż ruta ma właściwości rozniecania miłosnych płomieni. Obok tej pojawiła się również inna, tym razem o Maniusi i jej wianeczku, ale dla odmiany również o Jezusie i Maryi, którzy po kolędzie chodzili w takiej kompaniji czy kołysanka o charakterze religijnym "A lulajże drogie dziecię moje" o słowach treściowo zbliżonych do "Lulajże Jezuniu".Następnie przyszła kolei na część instrumentalno - taneczną, przy której publiczność rzuciła się w żwawe pląsy. Zagrał skrzypek Bronisław Bida i bębnista Józef Bida. Tańcowano do poleczki, oberka, piosenek "Teraz jest wojna", "Szła dzieweczka do laseczka", weselnej: "Do przodu, do tyłu, w górę i w dół", "Jarzębino czerwona". Pierwsze do pląsów na parkiecie porwały się śpiewaczki z Łukowej. Bawiły się w parach ze sobą, następnie utworzyły kółeczko. Później z mniejszą śmiałością dołączyli do nich ludzie z publiczności. Rozpoczęły się tańce w rzędach, obroty pod rękami. A gdy dobrano się w pary, wypadało tylko: poloneza czas zacząć, bo ten narodowy, studniówkowy taniec przypominały ruchy bawiących się. Śpiewaczki z Łukowej mocnym głosem w półokręgu intonowały wykonaniem wszystkie grupy, które wystąpiły, oddały piękno śpiewnej tradycji. Niektóre pieśni wykonane pierwszego dnia koncertu istnieją w wersji białoruskiej i ukraińskiej, ale w Kozłach brzmią zupełnie inaczej, w bardziej archaiczny sposób. Koncert tradycyjnych utworów in crudo wykonały naprawdę wybitne wiejskie śpiewaczki i muzykanci. Skrót artykułu: Zimową porą trochę nam tęskno za wiosną. Śpiewaczki z wioski Kozły znalazły na to sposób. Wiosennym hukaniem przyspieszały nadejście cieplejszej pory roku. Dlaczego hukaniem? Bo na końcu każdej wyśpiewanej przez nie strofy pojawiał się kierowany do wiosny zwrot „Hu!” ozdobiony glissandami. Głosów białoruskiego Polesia mieliśmy okazję posłuchać 14. listopada pod szyldem „Pieśni Bagien”. "Potwór z bagien" autorstwa Scotta Snydera z rysunkami Yanicka Paquette'a to nowa pozycja z serii DC DELUXE. Czy warto sięgnąć po reboot klasycznej postaci z mokradeł rodem? Potwór z bagien nigdy nie miał szczęścia, a już szczególnie w naszym kraju. Kiedy kilka lat temu Scott Snyder dostał ambitne zadanie opowiedzenia historii tego dziwacznego stwora na nowo w ramach rebootu The New 52, pojawiła się szansa, że Alec Holland ma kolejną szansę na zaistnienie w świadomości konsumentów kultury popularnej. Przez myśl mogła nwet przebiec szalona myśl, że może Swamp Thing doczeka się nawet własnego filmu DCEU. Dziś wiemy, że stwor otrzymał jedynie serial skasowany po pierwszym sezonie. Jak jednak jest, jeśli chodzi o komiksowy świat?Polscy odbiorcy chyba najbardziej kojarzą Potwora z bagien dzięki serialowi z lat 90. i słynnemu komiksowi autorstwa Alana Moore'a, Stephena Bissette'a i Johna Totlebena. Korzenie postaci sięgają jednak o wiele głębiej i na przestrzeni prawie 50 lat istnienia w uniwersum DC, heros doczekał się wielu różnych historii. Snyder postanowił dokonać rzeczy trudnej i o wiele bardziej rozbudować i tak już zagmatwaną mitologię Potwora z bagien. Z tego powodu oprócz Zieleni (której częścią jest Potwór z bagien) i Czerwieni (reprezentowanej między innymi przez Animal Mana, którego seria jest ściśle powiązana z recenzowanym komiksem) wprowadzono nową elementarną siłę - Czerń zwaną również Zgnilizną. Jej awatar zaburzył naturalną równowagę, decydując się na przejęcie pełnej kontroli na siłami życia i śmierci. Tylko Potwór z bagien może ocalić świat przed mocami rozkładu, które zaczynają powoli toczyć jednak w tym, że Alec Holland, który powrócił do życia jako człowiek, nie chce mieć nic wspólnego z Potworem z bagien. Stara się zagłuszyć wołającą do niego Zieleń, zaszywając się na odludziu. Chce też uporządkować informacje, które ma w głowie - wspomnienia bagiennego stwora, którym przez lata był po swojej śmierci. Przeznaczenie puka jednak do jego drzwi coraz mocniej i protagonista musi pogodzić się ze swoim losem, by ponownie przeistoczyć się w obrońcę do tego dochodzi spotyka na swojej drodze starą dobrą towarzyszkę - Abigail Arcane, która powinna być dobrze znana fanom Potwora z bagien. Alec niby ją doskonale zna, ale wie, że wspomnienia na jej temat nie należą do niego. Mimo to, cały czas ciągnie go do białowłosej kobiety, która szybko staje się ogniwem łączącym Potwora z bagien ze Zgnilizną. Fot. materiały prasowe/Egmont Snyder zdecydował się na lekki reboot postaci Aleca i Abby, tworząc uwspółcześnione wersje tych bohaterów. Podobnie jest z innymi bohaterami pojawiającymi się w "Potworze z bagien", wpisanymi w standardy świata The New 52. Często pojawiają się jednak odniesienia do komiksowej przeszłości protagonisty, więc w pewien sposób scenarzysta wchodzi w dialog z tradycją Potwora z bagien. Czasem kontynuuje wytyczoną wcześniej ścieżkę, czasem kompletnie z niej zbacza, a czasami jedynie podważa pewne idee, które do niedawna były status quo mitologii tytułowego przez Egmont zbiorcza wersja przygód Potwora z bagien zawiera nie tylko pierwsze 19 zeszytów historii zapoczątkowanej w 2011 roku, ale również "Swamp Thing Annual" #1, a także dwunasty i siedemnasty numer "Animal Mana", także czytania jest dużo, bo aż 520 stron. Niestety im dalej w las, tym fabuła traci na jakości. Pierwsze sześć zeszytów czyta się bardzo dobrze. Akcenty są odpowiednio rozłożone, klimat z pogranicza horroru i starego science fiction wciąga, podobnie jak fabuła. Bohaterów zarysowano w taki sposób, że jesteśmy ciekawi, co dalej się z nimi stanie. Całość została podlana parafilozoficznym sosem poruszającym tematy biologii, botaniki i zasad działania wszechświata, a także pytania o istotę bohaterstwa, przeznaczenia i prawdziwej z tych wątków zostaje z czytelnikiem do ostatniej strony "Potwora z bagien", ale znaczna część wytraca się wraz z rozwojem akcji. To, co początkowo wydaje się niezwykle fascynujące, z czasem okazuje się dość miałkie i najzwyczajniej w świecie nudne. Czytając "Potwora z bagien" naprawdę można się zmęczyć monotonią pewnych wątków, które można było z powodzeniem skrócić lub wspomnieć o nich raz. Boli też pewna dosłowność ubrana w szaty ambitnego komiksu. Tym bardziej że wielokrotnie fabuła jest jedynie pretekstem do ukazywania niekończących się walk pomiędzy dobrem i trzeba brać pod uwagę, że "Potwór z bagien" to przede wszystkim komiks superbohaterski wydawany w ramach komercyjnej serii tworzonej przez jedno z największych wydawnictwa na świecie, więc elementy typowej popkulturowej papki są jak najbardziej wskazane. Po prostu w dwóch trzecich tego komiksu brakuje ambitniejszego klimatu zarysowanego na samym początku. Tak jakby Snyder za szybko wyprztykał się ze wszystkich efekciarskich zabiegów, które przygotował, a potem tylko je do znużenia powtarzał, licząc na to, że zachwyci tym odbiorcę. Sama fabuła też nie jest jakoś specjalnie zaskakująca, więc od samego początku można przewidzieć, dokąd zmierza nowa historia Potwora z bagien. Problemem dla niektórych czytelników może być też wszechogarniająca powaga. Klimat jest tak patetyczny, że nużący staje się także ten aspekt komiksu. Czasem pojawi się jakaś wstawka humorystyczna, ale można policzyć je na palcach jednej ręki. Warto jednak pamiętać, że Snyderowi w "Potworze z bagien" pomagali inni scenarzyści - Jeff Lemire i Scott Tuft, więc być może w pewnych momentach zmiana klimatu wynika z ingerencji współtwórców więc czas na największe pozytywy "Potwora z bagien". Na pewno nie można przyczepić się do oprawy wizualnej nowych przygód Swamp Thinga, a przede wszystkim pięknych, szczegółowych rysunków Yanicka Paquette'a, które bardzo często wpadają w bardzo psychodeliczny klimat. Tutaj na pochwałę zasługują też koloryści (szczególnie Nathana Fairbairna), którzy zrobili kawał świetnej roboty. Jaskrawe, żywe barwy powodują, że w wielu momentach narysowana przez ilustratorów natura wydaje się być rzeczywiście żywa. Paquette nie jest jedynym twórcą, który pracował nad nowym "Potworem z bagien", ale większość jego kolegów i koleżanek po fachu poszła w bardzo podobnym kierunku kreowania świata cały komiks jest narysowany tak, by podbijać koncepcję scenarzystów, czasami ją nawet przysłaniając. Nawet jeśli zmęczymy się nudnawą fabułą, pozostaj nam oglądanie przepięknych rysunków, chociaż w tym wypadku pojęcie piękna to rzecz bardzo względna, gdyż odnosi się zarówno do bardzo biologicznych motywów roślinnych widocznych nie tylko w przedstawieniach natury i głównego bohatera, ale również zabiegach formalnych, takich jak linie rozdzielające poszczególne kadry, jak i całego plugastwa reprezentującego Zgniliznę, na które składają się naprawdę pokręcone obrazy rodem z kina grozy. Estetycznie niemal cały komiks stoi na naprawdę wysokim poziomie i jest zdecydowanie największym plusem nowego "Potwora z bagien". Fot. materiały prasowe/Egmont Jedynie zastrzeżenie można mieć jedynie do rysunków Andrew Belangera, którego maniera nie do końca pasuje do o wiele bardziej realistycznej kreski Paquette'a, wpisującej się w ponurą i poważną atmosferę fabuły. Kreskówkowe przedstawienie postaci, znacznie zubaża komiks i powoduje, że na wierzch wychodzą wszystkie niedociągnięcia scenariuszowe, ponieważ kiedy pewne niedorzeczne sytuacje poda się je w mniej werystycznej formie, stają się one jeszcze bardziej absurdalne i ciężkostrawne. Belanger narysował jeden z finałowych zeszytów składających się na ten tom, a więc moment wielkiej bitwy pomiędzy siłami dobra i zła. Jego styl sprawia, że mimo wielu uproszczeń w panelach często panuje spory chaos, a oko najzwyczajniej w świecie się wiele rozsądniej byłoby powierzyć mu spokojniejszy fragment opowieści, tak jak było to w przypadku Becky Cloonan, której rysunki również charakteryzują się uproszczonym, kreskówkowym stylem. Rysowniczka dostała do stworzenia retrospeckcję, w której akcji jest zdecydowanie mniej, tak samo jak bodyhorrorowych elementów, a więc warsztat artystki został idealnie dopasowany do ilustrowanej przez nią części właśnie. Body horror! Z tą bardzo ważną cechą "Potwora z bagien" Belanger również nie poradził sobie tak dobrze, jak pozostali rysownicy. Cały komiks wypełniony jest zdeformowanymi potworami i dziwacznymi formami życia, które ludzie zazwyczaj widzą w najgorszych koszmarach. Twórcy serii stworzyli rysunki, które w wielu miejscach swoją dziwacznością z powodzeniem dorównują sztuce Hieronima Boscha. Na każdym kroku mamy do czynienia z powykręcanymi częściami ciał, które przechodzą w różne biologiczne wynaturzenia. Pojawiają się zarówno hybrydy ludzi i zwierząt, jak i niekształtne potworności, których nie powstydziliby się twórcy takich bodyhorrorów jak "Coś", "Wideodrom", czy "Reanimator". Są też wątki zaczerpnięte z produkcji o zombie, więc fani opowieści grozy pod względem wizualnym powinni być zadowoleni. Bodyhorrowa otoczka jest więc drugim wielkim pluem tego komiksu, o ile odbiorca lubi tego ten podgatunek historii grozy. Fot. materiały prasowe/Egmont Mimo że "Potwór z bagien" jest rebootem pod względem fabularnym, rysunkowo to hołd złożony oryginalnej serii "Swamp Thing" stworzonej przez legendy komiksu - Lena Weina i Berniego Wrightsona. Powykręcane stwory i postać głównego antagonisty są żywcem przeniesione z kultowego, lecz w szerszym kontekście niedocenionego runu z lat 70. XX wieku. W nowej wersji "Potwora z bagien" możemy dostrzec wizualne niuansy bezpośrednio odnoszące się do historii sprzed niemal 50 lat, co powinno byc dodatkowym walorem dla wszystkich miłośników Potwora z wspomnieć też o występach gościnnych innych herosów DC, bo oprócz Animal Mana pojawiają się między innymi Batman, Barbara Gordon, Green Lantern, Superman, Wonder Woman, Flash, Beast Boy, a nawet Frankenstein, którego losy również są nierozeerwalnie związane z pierwotnym pojawieniem się Potwora z bagien. Tuzy DC pełnią jednak role epizodyczne i co najwyżej drugoplanowe, co cieszy, bo pozwala wybrzmieć mniej znanym wypada nie napisać o polskim wydaniu "Potwora z bagien". Egmont od jakiegoś czasu prezentuje swoim czytelnikom serię DC DELUXE, której recenzowany komiks jest częścią. Jak sama nazwa wskazuje, nie jest to zwyczajne wydanie. Tom posiada obwolutę z pięknym rysunkiem Paquette'a. Właściwa okładka to czarny, skóropodobny materiał z wytłoczonym napisem. Na uwagę zasługuje też rozwiązanie introligatorskie. Mimo że komiks liczy ponad 500 stron, nie ma problemu z rozłożeniem kartek i podziwianiem rysunków w pełnej krasie, niemalże jak w wersji zeszytowej. Wydanie zostało też wzbogacone o przedmowę autorstwa samego Weina, posłowie, a także alternatywne okładki i szkice koncepcyjne, pozwalające przyjżeć się procesowi twórczemu "Potwór z bagien" na pewno nie jest komiksem dla wszystkich. Nie stanowi zaczhęcającego wstępu dla osób, które wcześniej z tą postacią nie miały styczności. Nie tylko ze względu brak szerszego kontekstu, którego znajomośc pozwala w pełni ciszyć się lekturą, ale również z powodu dość przeciętnego scenariusza. Taką sobie fabułę wynagradzają jednak wspaniałe rysunki, wiec warto sięgnąć po ten tom dla samych przeżyć estetycznych. Jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników Potwora z bagien, kolekcjonerów serii DC Deluxe oraz snobów, którzy lubią mieć na półce ładnie wydane 7/10 Witaj!Staram się pielęgnować w sobie zainteresowania wszelakie, w tym skrobanie wierszy, opowiadań, a nawet mini sztuk. Nie wiem czy w każdym swoim utworze przekazuję jakieś ważne treści, jednak wydaje mi się, że już samo pisanie w tak dziwnych czasach może stać się sztuką samą w sobie. Czyli dochodząc do sedna mam parę wierszy dobrych, potem słabsze, a potem znów zwyżka formy. I tak w kółko. :) Iwona bardzo zaskoczyła mnie swoją notką o mnie i o moich blogach. To dopiero drugi raz, gdy jakiś inny bloger tak całościowo spróbował mnie opisać. Fraszka może być formą testu, gdy ktoś zrozumie o co chodzi, myśli, a jak nie to znak, że w całości żyje już w XXI wieku. :) Pozdrawiam! DC Universe pisze swoją współczesną historię w sposób bardzo koślawy. Ciemna strona komiksowego duopolu przypominała już w pewnym momencie groteskową maszkarę - na wzór "atrakcji" ze zbiorników klonujących w "Obcym: przebudzeniu" - która w domyśle miała stać się zapewne bardzo opłacalną kopią pomysłu Marvela. Nielogiczny i pretensjonalny "Legion samobójców" czy krzykliwa i (nazywajmy rzeczy po imieniu) niedorobiona "Liga Sprawiedliwości" były bolesnymi ciosami w fanowskie serca (wiem, bo sam to odczułem), a "rock’n’rollowy" Joker Jareda Leto i cyfrowe "golenie" Henry'ego Cavilla z wąsów dołączyły do wielkiej internetowej galerii memów. Nawet bezdusznych księgowych z Warner Bros. zaczął chyba poruszać fakt, iż "samograje" o wspaniałych bohaterach (i antybohaterach) z kart komiksów nie wywracają box office’u do góry nogami, a jednocześnie drażnią wierną klientelę. Postanowiono zrobić NIEKONWENCJONALNY ruch i pracę nad kolejnymi (mniejszymi i większymi) projektami zaczęto ponownie wykonywać z szacunkiem i wystarczającą skrupulatnością względem materiału źródłowego. W taki oto właśnie sposób, pomiędzy kinowymi premierami "Aquamana" a "Jokera" wyłonił się "Potwór z bagien". Jego twórcami są Gary Dauberman i Mark Verheiden. Pierwszy z nich był scenarzystą nowego "Tego" "To", a drugi maczał palce w historii "Asha kontra martwe zło". Szansa na udany tytuł z dreszczykiem nie powinna więc być zaprzepaszczona. Dr Abby Arcane (Crystal Reed), działająca w wywiadzie epidemiologicznym CDC, zostaje wezwana do swej rodzinnej miejscowości w Luizjanie, by pomóc w walce z tajemniczą "zieloną grypą", której źródło najprawdopodobniej pochodzi ze znajdujących się w regionie ogromnych bagnisk. Łóżka szpitalne zapełniają w postępie wykładniczym, a miejscowej, bezradnej służbie zdrowia cały czas stara się pomagać biolog Alec Holland (Andy Bean), który na własną rękę prowadzi śledztwo dotyczące dziwnych urządzeń zatapianych na moczarach – spodziewa się on bezpośredniej korelacji między nimi a "zieloną grypą". By jeszcze bardziej zamieszać w bagiennym kociołku, lokalny możnowładca Avery Sunderland (Will Patton) postanawia uporać się z niszczącą interesy sytuacją na swój sposób, więc ściąga do siebie przebiegłego naukowca dr. Jasona Woodrue (Kevin Durand), który to od samego przyjazdu ma inne spojrzenie na ową epidemię. Doczekaliśmy się również innego spojrzenia na serialową koncepcję dla tytułów komiksowych DC. Można lubić niektóre elementy Arrowverse od CW (np. pierwsze sezony "Flash" czy "Arrow"), ale globalny odbiór tego anturażu nazwałbym aktualnie raczej kiepskim. W serialowym DC Universe, mówię tu również o wydanym wcześniej "Titans" (choć mam co do niego ambiwalentny stosunek), widać precyzyjny i formalnie realistyczny sznyt. Nie inaczej jest z "Potworem z bagien", gdzie charakteryzacja, scenografia i efekty specjalne (przede wszystkim te praktyczne) są głównymi zaletami produkcji. Oczywiście nieprzypadkowo podkreślam, iż obracamy się realiach serialowych, więc należy co do wymagań zastosować odpowiednią skalę. Osobiście uważam, że niektóre sceny mają w sobie jakość porównywalną z "Czymś" "Coś" Johna Carpentera. Nie jest tego dużo, ale sam fakt ich istnienia świadczy w jakimś stopniu o potencjale, który tkwi w "Potworze z bagien". Same tereny bagienne, które są w tej historii równie ważne co główni bohaterowie, są sfilmowane bardzo treściwie – osaczają one, swoją klaustrofobiczną duchotą, wybudowane na terenach rozlewiska chatki i zapuszczone strzechy. Zupełnie jakby chciały wypchnąć ze swych terenów niepożądany pierwiastek ludzki. Każdy aktor i aktorka wykonują solidną pracę przy kreowaniu postaci. Mam jednak pewne obiekcje względem reżyserskiej taktyki ich poprowadzenia. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że relacje między Abby a Alekiem rozwijają się do poważnego poziomu w dość szybki i sztuczny sposób – jakby w zgodzie z danym "paragrafem" w scenariuszu. Są tu także momenty przeznaczone dla błyskawicznych ekspozycji, a wiele scen jest łączonych w bardzo niespójny sposób, na przykład: "nasza bohaterka ratuje życie swego współpracownika w szpitalu, a sekundę później widzimy ją na przystani, jak rozmawia z przyjaciółką tuż przed wejściem na pokład przygotowanej do rejsu łodzi". Nie jest to jakaś olbrzymia wada serialu, zwyczajnie mamy tu do czynienia z dość prymitywnymi zabiegami, za pomocą których można było zmieścić materiał w ramach czasowych. "Potwór z bagien" to jest po prostu dobra produkcja. Z dobrym tempem, bardzo dobrymi zdjęciami i efektami oraz ciekawą historią. Oczywiście jest to adaptacja komiksu, więc pewna umowność musi być na ekranie zachowana. Jednak śmiem twierdzić, że swoją wyjątkowo dopieszczoną (jak na serial) jakością wykonania oraz kilkoma mocnymi scenami opowieść o mrocznych losach miasteczka w Luizjanie trafi w gusta nie tylko zatwardziałych fanów kina superbohaterskiego. Wciąż liczę po cichu (mimo wszelakich newsów i plotek), że pierwszy sezon "Potwora z bagien" nie będzie zarazem jego ostatnim, bo z miłą chęcią zanurzyłbym się ponownie w jego użytkowników uznało tę recenzję za pomocną (13 głosów). Planując budowę domu, spotkamy się na kolejnych etapach całego procesu inwestycyjnego z różnymi rodzajami map geodezyjnych. Proces inwestycyjny to przygotowanie inwestycji i sama budowa domu, czyli moment podjęcia decyzji o budowie do jej zakończenia tj. do skutecznego zawiadomienia nadzoru budowlanego o zakończeniu budowy obiektu budowlanego. W różnych fazach naszej budowy są potrzebne lub wymagane różne rodzaje map geodezyjnych. Poszczególne rodzaje map geodezyjnych różnią się zakresem naniesionych na nich informacji. Każda mapa to ogrom symboli i oznaczeń, które często są niezrozumiałe dla osoby, która ma z niej skorzystać, nie zawsze są też zrozumiałe intuicyjnie. Legenda mapy nie opisuje znaczenia symboli, skrótów i oznaczeń. Postaramy się tutaj przybliżyć znaczenie głównych oznaczeń na mapach geodezyjnych, aby łatwiej było je odczytać i zrozumieć zawarte w nich informacje. Co to jest mapa geodezyjna? Mapa geodezyjna to dokument, który wizualizuje informacje i dane zawarte w ewidencji gruntów i budynków takie jak lokalizacja i opis budynków, obiektów budowlanych, przebieg granic, oznaczenia działek ewidencyjnych, uzbrojenie w sieci i przyłącza, rzeźbę terenu i wiele innych informacji. Podstawą sporządzania map jest powołana powyżej ewidencja gruntów i budynków. Jest to ogólnokrajowy system informacyjny, pozwalający gromadzić, aktualizować i udostępnić, w sposób identyczny dla całej Polski, dane o gruntach, budynkach, ich właścicielach lub władających tymi nieruchomościami. System ten został zdefiniowany prawnie w ustawie z dnia 7 maja 1989 r. Prawo geodezyjne i kartograficzne oraz w jednym z rozporządzeń wykonawczych do tej ustawy tj. Rozporządzeniu Ministra Rozwoju, Pracy i Technologii z 27 lipca 2021 r. w sprawie ewidencji gruntów i budynków. Informacje z tej bazy danych wykorzystywane są do opracowania map geodezyjnych, pozyskać je można we właściwym pod względem położenia działki Starostwie Powiatowym lub powiatowym ośrodku dokumentacji geodezyjnej i kartograficznej. Rodzaje map geodezyjnych, które przydatne są podczas budowy domu Budowa budynku składa się z rożnych etapów inwestycyjnych, począwszy od prac przygotowawczych do zakończenia budowy. Dla każdego z tych etapów praktycznie wymagana jest mapa geodezyjna o innych zakresach informacji. Podstawowe mapy geodezyjne to: Mapa ewidencyjna Mapa ewidencyjna zawiera informacje z ewidencji gruntów i budynków: granice działek i ich numery ewidencyjne, geodezyjne punkty graniczne, obrysy budynków z oznaczeniem ich rodzaju a także ilość kondygnacji naziemnych i podziemnych (oznaczonych liczbą ujemną), kontury użytków gruntowych i ich oznaczenia, kontury klasyfikacyjne i ich oznaczenia, występujące w obszarze mapy granice jednostek zasadniczego trójstopniowego podziału terytorialnego państwa i obrębów ewidencyjnych, wraz z ich oznaczeniami, nazwy ulic i placów oraz związane z nimi numery porządkowe budynków, a także nazwy cieków, zbiorników wodnych i innych obiektów topograficznych i fizjograficznych, znaki graficzne siatki kwadratów, z których przynajmniej dwa widoczne w obszarze mapy powinny być opisane współrzędnymi. Ponadto na mapie ewidencyjnej określona jest skala mapy i informacja o lokalizacji, nazwie organu, który ją wydał oraz oznaczenie kierunku północy. Mapa zawiera również dane osoby, która ją sporządziła, datę jej sporządzenia i nr kancelaryjny. Mapa ewidencyjna ma zastosowanie np. w opracowaniu miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, ustalaniu wymiaru podatku od nieruchomości, w oznaczeniu nieruchomości w Księgach Wieczystych i innych czynnościach. W procesie przygotowania do budowy domu mapa ewidencyjna jest potrzebna do złożenia wniosku o wydanie decyzji o Warunkach Zabudowy, gdy działka, na której planujemy budowę nie jest objęta Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego. W takim przypadku mapa ta jest jednym z załączników do wniosku kierowanym do wójta, burmistrza lub prezydenta miasta, o ustalenie Warunków Zabudowy. Skala mapy ewidencyjnej: 1:500 – tereny miejskie o dużym zurbanizowaniu, 1:1000 – tereny miejskie o małym zurbanizowaniu, 1: 2000 – tereny wiejskie. Mapa zasadnicza Na mapie zasadniczej znajdziemy wszystkie informacje z ewidencji gruntów i budynków, które są pokazane na mapie ewidencyjnej, dodatkowo naniesione jest uzbrojenie techniczne działek, znajdujących się na mapie, tj. istniejące sieci i przyłącza np. energetyczne, gazowe, kanalizacyjne, wodociągowe, teletechniczne. Mapa zasadnicza działki jest dla geodety bazą do tworzenia mapy do celów projektowych. Dokładną treść mapy zasadniczej określa Rozporządzenie w sprawie bazy danych obiektów topograficznych oraz mapy zasadniczej (§19) Treść mapy zawiera: kartograficzną reprezentację obiektów, nazwy oraz skróty i oznaczenia dotyczące obiektów, informacje dodatkowe, w szczególności: nazwę mapy, godło mapy, skalę mapy, układ współrzędnych płaskich prostokątnych, układ wysokościowy, geodezyjny układ odniesienia, lokalizację obszaru uwzględniającą podział administracyjny, siatkę kwadratów, współrzędne prostokątne płaskie co najmniej dwóch skrajnych punktów przecięcia siatki kwadratów; ramkę arkusza mapy, w przypadku kroju arkuszowego. Skala mapy zasadniczej: skala 1:500 – dla terenów o znaczącym zainwestowaniu, dużym zagęszczeniu obiektów; skala mapy zasadniczej 1:500, to skala dla obszaru o dużym zagęszczeniu obiektów, skala 1:1000 – dla terenów małych miast, aglomeracji miejskich i przemysłowych, skala 1:2000 – dla pozostałych terenów osiedlowych, terenów rolnych oraz większych zwartych obszarów rolnych i leśnych na terenach miast, skala 1:5000 – dla terenów o rozproszonej zabudowie wiejskiej oraz gruntów rolnych i leśnych na obszarach pozamiejskich. Mapa multimedialna Mapa multimedialna np. na portalu „ lub na lokalnych portalach powiatowych służy do uzyskania szybkiej informacji o działce lub działkach, gdy w danym momencie nie mamy dostępu do mapy zasadniczej, a dysponujemy dostępem do internetu. Na portalu tym możemy dokonać pomiarów wymiarów działki i jej powierzchni, pomiary te nie są precyzyjne, ale dają możliwość wstępnego poznania charakterystyk działki. Tam znajdziemy informacje na temat jej uzbrojenia i oznaczeń, określających jej przeznaczenie w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego, jeżeli działka jest objęta ustaleniami MPZP. Zakres informacji zawartych na geoportalach otwartych danych przestrzennych, zależny jest od zakresu udostępnienia informacji przez Urzędy Gmin, Starostwa Powiatowe i inne instytucje Mapa do celów projektowych Mapa do celów projektowych opracowana jest dla konkretnej działki (lub działek) i zawiera wszystkie informacje z ewidencji gruntów i budynków, które obejmuje mapa zasadnicza i dodatkowo jeszcze bardzo ważne informacje, związane z ukształtowaniem terenu działki i jej konfiguracją. Mapę sporządza uprawniony geodeta, na zlecenie osoby zainteresowanej wykonaniem mapy. Geodeta korzysta z materiałów powiatowego zasobu geodezyjnego, jako materiałów wyjściowych do opracowania mapy. Dokonuje pomiarów terenowych na przedmiotowej działce i jej najbliższym otoczeniu, w celu aktualizacji informacji z powiatowego zasobu i dokonuje pomiarów wysokościowych, w celu określenia jednoznacznego ukształtowania działki i terenu w jej otoczeniu. Ukształtowanie terenu przedstawia się jako: warstwice - czyli linie łączące punkty o takiej samej wysokości pikiety geodezyjne - w przypadku terenu o mało zróżnicowanym poziomie. Mapa do celów projektowych zawiera również linie rozgraniczające tereny o różnym przeznaczeniu, ustalone Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego, a także granice konturów gruntów o różnej klasie bonitacyjnej (klasa gleby określana w ramach gleboznawczej klasyfikacji gruntów). Tak więc największy zbiór informacji na temat danego terenu lub działki można odczytać z mapy do celów projektowych. Skala mapy do celów projektowych: W zależności od celu wykorzystania mapy, skala mapy do celów projektowych wynosi: 1:500 - dla potrzeb budowy budynku 1:1000 - jeśli celem jest inwestycja związana z rozbudową infrastruktury liniowej np. rozbudowa sieci energetycznej. Mapa inwentaryzacyjna Geodezyjna inwentaryzacja powykonawcza to mapa, która jest tworzona przez geodetę po zrealizowaniu naszej budowy. Przedstawia stan faktyczny po wykonaniu wszystkich robót związanych z budową samego domu, jak również zewnętrznej infrastruktury technicznej i utwardzenie terenów (przyłącza mediów, dojście, dojazd, miejsca postojowe ). Zgodność inwentaryzacji powykonawczej z projektem zagospodarowania działki jest podstawowym kryterium ocenianym przez nadzór budowlany przy zgłoszeniu budynku do użytkowania, czy zakończeniu budowy, czyli zamknięciu całego procesu inwestycyjnego. Jak czytać mapę geodezyjną? Niezależnie od rodzaju mapy geodezyjnej występują na nich najróżniejsze oznaczenia, symbole i skróty, oznaczające na wszystkich tych mapach to samo. Nie ma tu dowolności interpretacyjnej. Oznaczenia na mapach geodezyjnych zostały określone w Rozporządzeniu Ministra Administracji i Cyfryzacji z 2 listopada 2015 r. Symbole geodezyjne na mapie Poniżej przedstawiamy wykaz ważniejszych (wybranych) skrótów i oznaczeń, określonych w Rozdziale 5 powołanego rozporządzenia. Podana liczba porządkowa jest zgodna z zestawieniem w rozporządzeniu: 1. al. - alejka 2. bas. - basen 3. bt. - beton 5. br. - bród 6. br. - bruk 7. proj. - budowla podziemna – projektowana 8. bud. - budowla podziemna – w budowie 9. b - budynek biurowy 10. t - budynek garażu 11. g - budynek gospodarstwa rolnego 12. u - budynek handlowo – usługowy 13. h - budynek hotelu 16. mj - budynek mieszkalny jednorodzinny 17. md - budynek o dwóch mieszkaniach 18. mt - budynek o trzech i więcej mieszkaniach 19. mz - budynek zbiorowego zamieszkania 20. a – budynek zakwaterowania turystycznego 21. p - budynek przemysłowy 22. r - budynek kultu religijnego 24. z - budynek szpitala i zakładu opieki medycznej 25. x - budynek zabytkowy 27. ch. - chodnik 30. dr. - droga bez nazwy 33. gr. - grunt naturalny 45. - inny obiekt przyrodniczy 46. i. - inny rodzaj nawierzchni 50. j. - jezdnia 52. kl. - klinkier 54. kk. - kostka kamienna 55. kp. - kostka prefabrykowana 56. mb. - masa bitumiczna (asfalt) 62. k - odwodnienie liniowe 64. - ogród działkowy 65. kl - osadnik kanalizacji lokalnej 69. pb. - płyty betonowe 73. i - pozostały budynek niemieszkalny 79. c - przewód ciepłowniczy 82. e - przewód elektroenergetyczny 83. eWW - przewód elektroenergetyczny najwyższego napięcia 84. eN - przewód elektroenergetyczny niskiego napięcia 85. eS - przewód elektroenergetyczny średniego napięcia 86. eW - przewód elektroenergetyczny wysokiego napięcia 87. g - przewód gazowy 88. gn - przewód gazowy niskiego ciśnienia 89. gp - przewód gazowy podwyższonego średniego ciśnienia 90. gs - przewód gazowy średniego ciśnienia 91. gw - przewód gazowy wysokiego ciśnienia 93. k - przewód kanalizacyjny 94. kd - przewód kanalizacyjny deszczowy 95. kl - przewód kanalizacyjny lokalnej 96. ko - przewód kanalizacyjny ogólnospławny 97. kp - przewód kanalizacyjny przemysłowy 98. ks - przewód kanalizacyjny sanitarny 102. x - przewód niezidentyfikowany 104. t - przewód telekomunikacyjny 106. w - przewód wodociągowy 107. wl - przewód wodociągowy lokalny 108. wo - przewód wodociągowy ogólny 120. Tr - stacja transformatorowa 122. sc. - ścieżka 124. sm. - śmietnik 125. tl. - tłuczeń 136. P - wiata przystankowa 140. - wieża widokowa 141. w. - woda płynąca, woda stojąca, woda w urządzeniu wodnym, rów melioracyjny, rów przydrożny 142. wdsp. - wodospad 144. zb. - zbiornik 147. s - zbiornik, silos i budynek magazynowy 148. źr. - źródło 149. żw. - żwir Oznaczenia geodezyjne budynków na mapie Podstawowe oznaczenia budynków na mapie geodezyjnej to (oprócz obrysu) jego rodzaj, jako oznaczenie geodezyjne literowe (np. mj – budynek mieszkalny jednorodzinny, f – budynek kultury fizycznej), ilość kondygnacji nadziemnych (liczba naturalna dodatnia) i podziemnych (liczba naturalna ujemna) oraz numer administracyjny (zorientowany od strony ulicy). Powołane powyżej Rozporządzenie Ministra Administracji i Cyfryzacji z 2 listopada 2015 r. w Rozdziale 4 ustala wykaz i rodzaje znaków kartograficznych dla obiektów, stanowiących treść mapy zasadniczej. Znaki graficzne w geodezji dla tych samych obiektów oznaczane są identycznie. Różnić się mogą jedynie pomiędzy mapami o różnych skalach. Poniżej przedstawiamy niewielką część wybranych znaków graficznych, które możemy znaleźć na mapach geodezyjnych różnego rodzaju. Oto wybrane znaki graficzne na mapie geodezyjnej oraz niektóre oznaczenia geodezyjne uzbrojenia działki (terenu). Do czego i kiedy wymagana jest mapa geodezyjna? W całym procesie zmierzającym do wybudowania własnego domu, który rozpoczyna się w momencie powzięcia takiej decyzji lub pomysłu, a kończy zgłoszeniem zakończenia budowy naszego budynku, może się zdarzyć, że będziemy korzystać z wszystkich wymienionych na początku artykułu map geodezyjnych: mapy ewidencyjnej, mapy zasadniczej, mapy multimedialnej, mapy do celów projektowych i geodezyjnej inwentaryzacji powykonawczej. Z pewnością będziemy korzystać z dwóch ostatnich, tj. mapy do celów projektowych i geodezyjnej inwentaryzacji powykonawczej, ponieważ one są wymagane w procesie inwestycyjnym, przepisami prawa budowlanego. Mapa do celów projektowych jest podstawą dla projektanta do sporządzenia Projektu zagospodarowania działki lub terenu, który wraz z opisem stanowi podstawową część projektu budowlanego dołączanego do wniosku o pozwolenie na budowę lub zgłoszenia tej budowy. Geodezyjna inwentaryzacja powykonawcza stanowi niezbędny dokument, dołączany do zgłoszenia zakończenia budowy w Nadzorze Budowlanym. Obie mapy sporządza uprawniony geodeta na zlecenie inwestora. Pozostałe mapy mogą być potrzebne lub pomocne na różnych etapach i do różnych celów. Mapa ewidencyjna jest podstawa do wszelkich czynności cywilno prawnych, wyprzedzających działania inwestycyjne np. kupno działki, wpis do Księgi Wieczystej. W procesie związanym z budową domu może okazać się potrzebna w przypadku składania wniosku do Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego lub może być załącznikiem do wniosku o wydanie Warunków Zabudowy w przypadku, gdy działka, na której planujemy budowę naszego domu nie jest objęta MPZP (Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego). Mapa zasadnicza lub multimedialna okaże się pomocna, gdy będziemy chcieli wstępnie poznać wymiary działki, jej położenie, przeanalizować możliwości podłączenia naszego przyszłego domu do sieci uzbrojenia zewnętrznego (mapy te zawierają również warstwę uzbrojenia terenu). Ile kosztuje mapa geodezyjna i gdzie ją uzyskać? Kopię mapy ewidencyjnej i zasadniczej możemy uzyskać odpłatnie w Powiatowym Ośrodku Dokumentacji Geodezyjnej i Kartografii, który jest właściwy dla położenia naszej działki. Cena kopii mapy ewidencyjnej i zasadniczej wyliczana jest w zależności od powierzchni działki. Różną cenę mają mapy w zależności od postaci, w jakiej są opracowane. Kopia mapy ewidencyjnej i zasadniczej w postaci wektorowej jest droższa niż kopia mapy w postaci rastrowej. Stawki opłat za kopie map ewidencyjnej i zasadniczej reguluje Obwieszczeniem Ministra Rozwoju, Pracy i Technologii z 24 września 2020 r. o udostępnianiu materiałów państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego, które określa ceny od 01 stycznia 2021 r. Mapę do celów projektowych oraz powykonawczą inwentaryzację geodezyjną uzyskamy od uprawnionego geodety na podstawie zlecenia mu takiej usługi. Cena opracowania mapy do celów projektowych zależy od powierzchni opracowania, ilości zmian naniesionych po aktualizacji materiałów pozyskanych z powiatowego ośrodka dokumentacji geodezyjnej w obmiarze bezpośrednim oraz stopnia skomplikowania ukształtowania terenu objętego opracowaniem. Cena powykonawczej inwentaryzacji geodezyjnej zależna jest również od powierzchni opracowania i ilości szczegółów wymaganych do naniesienia na drodze pomiaru bezpośredniego. Termin oczekiwania i ważność map geodezyjnych Kopię mapy ewidencyjnej i zasadniczej możemy uzyskać w Powiatowym Ośrodku Dokumentacji Geodezyjnej i Kartografii wręcz „od ręki” lub w krótkim, kilkudniowym czasie. Dłużej trwa opracowanie wykonywanej przez geodetę mapy do celów projektowych oraz powykonawczej inwentaryzacji geodezyjnej. Wynika to z konieczności dokonania przez geodetę prac pomiarowych w terenie, a także uzyskania (w obu przypadkach) potwierdzenia przyjęcia wyników pomiarów do Państwowego Zasobu Geodezyjnego i Kartograficznego poprzez tzw. klauzulę urzędową. W praktyce i w typowym przypadku może to trwać od jednego do nawet trzech miesięcy. Natomiast ważność map geodezyjnych nie jest jednoznacznie określona w Prawie Geodezyjnym. Często zwyczajowym okresem ważności jest okres dwóch lat od wykonania mapy. Warunkiem ważności każdej mapy jest jej aktualność. I tak np. mapa do celów projektowych może być ważna po pięciu latach od jej wykonania, jeżeli w obszarze, który opisuje nie zaszły żadne zmiany. I odwrotnie, mapa taka może stracić ważność już po tygodniu, jeżeli na działce dokonamy np. prac niwelacyjnych już po wykonaniu mapy lub rozbierzemy stary drewniany budynek gospodarczy, uwidoczniony na mapie.

a co masz do bagien